Na plaży

27.4.2019 10:43 · 3,787 views AmorPL

Pisała moja żona. Teraz czas, żebym ja coś napisał.
Sporo lat temu byliśmy nad morzem. Pod namiotem w Dźwirzynie. Nie na polu namiotowym, tylko w takim wydzielonym kawałku terenu przy jakichś kampingach. Jak to na wczasach. Naszła nas ochota na amory. Trezba było po cichu, bo dookoła inni ludzie. Jakoś nam to nie pasowało. Po cichu złapaliśmy dresy i wyszliśmy z namiotu. Założyliśmy dresy na nagie ciała. Bez bielizny pod spodem, i poszliśmy na spacer. Najpierw trafiliśmy do jakiegoś pubu, przed którym była grana muzyka na żywo.. Wypiliśmy po jakimś drinku, czy piwie. Poszliśmy dalej. W stronę plaży.
Dojście do plaży nie było za dobrze oświetlone, więc się objęliśmy, i moja ręka wylądowała pod bluzą żony. Na piersi. Byliśmy strasznie napaleni. Ludzi niby sporo, ale jakoś nie zwracaliśmy uwagi. Niektórzy patrzyli na nas podejrzliwie (może ze względu na moją rękę pod bluzą żony). Nie przeszkadzało nam to. W końcu trafiliśmy na plażę. Poszliśmy w bok. Było po północy, i na plaży prawie nie było ludzi. Idąc plażą, coraz bardziej byliśmy rozochoceni. Aż nagle usłyszeliśmy jakieś dziwne odgłosy. Nie było za jasno, ale tez nie całkiem ciemno. W słabym świetle zobaczyliśmy widoczek. Na piasku leżał facet, a na nim okrakiem siedziała laska. Oboje nadzy. Ona go normalnie ujeżdżała na jeźdźca. I to ona wydawała te odgłosy :) Nagle nas zobaczyli. Ona się obejrzała na nas, chwilę popatrzyła, po czym... powróciła do ujeżdżania :) Nabrałem odwagi, i spytałem, czy możemy popatrzeć :) A gość na to "Chcecie to sobie patrzcie" :) Staliśmy tam, patrzyliśmy, jak oni się pieprzą a krew nam się gotowała coraz bardziej. Rękami uciskałem żony piersi. W końcu rozpiąłem jej bluzę. Początkowo nie chciała jej rozchylić, ale w końcu przestała się opierać. Zacząłem jej całować i ssać sutki. Moja ręka powędrowała do jej spodni, a palce wylądowały w cipce i na łechtaczce. Miała tam tak mokro, że miałem wrażenie, że soczki jej ciekną po udach. Żona zaczęła cicho jęczeć.
Wreszcie jednym mocnym ruchem ściągnąłem żonie spodnie poniżej kolan. W pierwszej chwili się wystraszyła, i zasłoniła cipkę ręką, ale odsunąłem jej rękę, i zacząłem pieścić. Gość obok nas zaczął się nam ciekawie przyglądać. Żona już była tak rozpalona, że w ogóle przestała zwracać na nich uwagę. W końcu szepnąłem do niej, żeby uklękła. "Słucham?" Spytała. "Uklęknij" powtórzyłem. Uklękła na piasku, a ja brutalnie wcisnąłem jej członka w usta. Zachłannie wzięła go po same jądra. Zaczęła ssać, poruszać głową. Trzymałem ją za włosy a jej głowa poruszała się w przód i w tył. Mój członek pęczniał jak by miał wybuchnąć. Zaczęła paznokciami lekko drażnić moje jądra. W tym momencie nie wytrzymałem i dosłownie wybuchnąłem jej w usta. Wystrzał był tak obfity, ze nie zmieścił się w ustach, i się jej ulało w kącikach ust. Ja dyszałem, i powoli dochodziłem do siebie, a ona trzymała w ustach mojego członka i patrzyła na mnie z dołu. Ze wstydem przyznaję, ze w tym momencie straciłem zainteresowanie nią, seksem, i w ogóle tymi sprawami. Ale na krótko. Facet obok nas leżał pod laską, i uważnie nam się przyglądał. Ona klęczała i robiła mu loda. Między jej wypiętymi pośladkami widać było to, co tygrysy lubią najbardziej :) Ten widok tak na mnie podziałał, że ochota wróciła mi niemal w jednym momencie. Kutas na powrót zaczął się prężyć. Pochyliłem się, i pocałowałem żonę. Poczułem w jej ustach mocny smak spermy. Kazałem jej się położyć na piasku, pochyliłem się ustami do jej cipki. Dotknąłem językiem łechtaczki, i... zacząłem pluć na boki :) Momentalnie miałem usta pełne piasku. Aż mi zgrzytało w zębach. Niestety minetka okazała się niemożliwa. A szkoda. Uwielbiam ją.
Rozchyliłem więc nogi żony i wszedłem w nią z całej siły. Wszędzie czułem piasek, ale to mnie jeszcze bardziej podniecało. Posuwałem ją jak tłok w silniku.
Na piasku taka pozycja (mniej więcej po bożemu) okazała się jednak męcząca, więc kazałem się żonie odwrócić. Wypięła swój tyłeczek, a ja wszedłem w nią od tyłu. Popatrzyłem w bok, a tam parka, która przed chwilą się bzykała, teraz sobie leżała na piasku i nam się przyglądała. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. To podziałało na mnie jak pedał gazu na silnik. Zacząłem posuwać żonę z całej siły. Moje jądra klaskały o jej cipkę, moje pachwiny o jej pośladki. Ona jęczała coraz głośniej.. Takie mocne ruchanie zawsze na nią mocno działało. Doszła przede mną. Ja już wcześniej miałem orgazm, więc drugi raz trwał dłużej. W końcu poczułem zbliżający się orgazm. W ostatniej chwili wyskoczyłem i trysnąłem na cipkę z zewnątrz. Od razu wskoczyłem z powrotem do środka i wsadziłem do samego końca, aż sperma się rozsmarowała po jej pośladkach. Tak odpoczywaliśmy chwilę. Parka obok nas nam się przyglądała, i miałem wrażenie, ze oboje się masturbują (a przynajmniej delikatnie pieszczą). Po chwili opadliśmy na piasek. Nadzy. Tamci też byli nadzy. Jeszcze chwilę się sobie poprzyglądaliśmy nawzajem, po czym oni się grzecznie pożegnali i poszli. Moja żona powiedziała, że teraz nie ma jak założyć dresu, bo cała się lepi od spermy :) Zrobiliśmy jedyną rzecz, jaka nam przyszła do głowy. Weszliśmy do morza. Było całkiem ciepłe, jak na polskie warunki. Opłukaliśmy się, i ruszyliśmy plażą nago na spacer, żeby wyschnąć. Dresy trzymaliśmy w rękach. Po drodze mijaliśmy jakichś ludzi, którzy nam się przyglądali zaciekawieni, ale było nieco dalej od zejścia na plażę, i już nie tak jasno. Prawdopodobnie widzieli, że jesteśmy nago, ale nie widzieli szczegółów. Chodziliśmy jakiś czas, po wyschnięciu założyliśmy dresy, i wróciliśmy do namiotu. Po drodze na samą myśl o tym, co właśnie przeżyliśmy nabierałem ochoty. Próbowałem wsadzić żonie rękę w spodnie, ale było to już w miejscu, gdzie było jasno, i chodzili ludzie, więc nie bardzo się chciała zgodzić.
Mieliśmy jeszcze kilka przygód z nagością w różnych miejscach, ale to już innym razem..