- Nie wstydź się - to powiedział zaraz po tym kiedy polecił mi zdjąć sukienkę.
Jakie to ironiczne bo paradoksalnie to właśnie wstyd - bezwstyd od rana ściskał.mnie w dołku. To poczucie ten wstyd mówił do mnie skurczami, falami ciepła przelewającymi się przez moje ciało by ostatecznie rumieńcem wymalować się na mojej twarzy. I to wstyd sprawił, że obiecawszy iż pod sukienkę nic nie włożę idąc na spotkanie moje sutki postanowiły poinformować otoczenie nabrzmiewając ostentacyjnie.. Wstydziłam się... i podobało mi się!!! W snopie odzierajacego z intymności głównego światła apartamentu moja sukienka opadłą na podłogę. Drżałam i z całych sił walczyłam by nie spróbować się zasłonić. Kolejne polecenia...
- podejdź!
- stań w rozkroku!
I kolejny raz to wstyd, ktory tak mnie pieścił rozmiekczajac nogi zachęcił do zrobienia kroku... jednego, drugiego! Obszedł mnie oglądając wbijajac w moja dusze kolejne szpilki wstydu. Podobało mu się? Tak.. zauważyłam to wybrzyszenie w jego spodniach. Wstydziłam się kiedy zuchwale zaczął szczypać mój sutek i sięgnął dłonią mojej cipy odkrywając tam prawdziwe gorące źródło... Znowu polecenie...
- Na kolana i rozbierz mnie!
Odpielam pasek, rozsunęłam rozporek a kiedy opuszczałam jego bokserki kutas zmaterializował mi się przed oczami i wstydziłam się, że to mnie zachwyca, że chce. Krok do przodu i twardy kutas dotyka mojej twarzy. Czuję jego napór, ciepło i zapach Rozkaz ...
- Ssij!
Wstydziłam się jak bardzo Tego chce, wstydziłam się swojej zachłanności, Tego jak dobrze mi było połykać kolejne centymetry i pragnienia by eksplodował spermą. Wstydziłam się kiedy sięgnął po telefon i zaczął nagrywać. Wstrząsnął mną wstyd a cipa popłynęła strumieniem kiedy uśmiechnął i powiedział wysłane...
Komu to wysłał dowiedziałam się dużo dużo później i też czułam ten wstyd... Lubię go, szukam tego wstydu bo jest moją drogą do lubieżnej bezwstydności.