W zasadzie nie lubie świąt... szybko męczy mnie wymuszona i udawana uprzejmość. Spotkania rodzinne, są frustrujące i mimo samoobietnić, że nie będę sie przejmowala to niezmiennie irytuje mnie spotykanie niektoryvh członków familii. No nie jestem rodzinna i uj!
Za to przelom roku jest zawsze dla mnie czasem wyczekiwanym i ekscytującym. Z jednej strony przez swoja symbolikę zamykania za sobą drzwi i podążania na przód a z drugiej przez rozrywkowo relaksacyjny charakter tego czasu.
Tradycyjnie pierwsze dni stycznia spedzam w moich rodzinnych stronach po częsci by odwiedzić mocno senioralną cześć najbliższej mi rodziny ale glównie by wyrwać się z rzeczywistości grudnia i otrząsnąć ze światecznych traum. W tym roku już pierwszego stycznia przed poludniem kulalam się swoim autkiem przez dobrze znane mi drogi... niemal sama, bo ruch był żaden. Zadowolona, natchnioma pozytywną energią z DM lejacym sie z glośników... wlasnie zamykalam drzwi minionego roku.
Tym razem jednak towarzyszylo mi jeszcze jedno uczucie.... niecierpliwe podniecenie perspektywą dawno zaplanowanego spotkania z kimś dla mnie ważnym. Trzy wspólne dni ukradzione światu i codzienności. Figlarna "schadzka" kochanków, którym życie tak malo daje okazji do cielesnej bliskości...
Trzy dni emocjonalnego flirtu, pożądania, lubieżności, dzikiego bezwstydnego rżnięcia. Dni na które czekałam, które planowałam, dla których przesuwalam czas okresu.
Na miejsce dotarlam stosunkowo szybko z radościa rosnacaą wraz ze zmniejszająca sie odleglością. Jak zwykle pierwszy powitał mnie pies wujostwa bo choć widzimi się malo to jest stworzenoem poprostu lubiacym gości... taki poczciwie radosny. Razem weszlismy do domu, ktory pachnial dokladnie tak jak pamiętam z dzieciństwa, cieplem, drewnem i jedzeniem przygotowywanym na kuchni.... No ale nie o spotkanou z Ciocią i Wujem chcialam piasać!
Wieczorem pod pretekstem spotkania ze szkolną koleżanką, wreszcie ruszyłam na spotkanie z R. Do miasta mialam jakieś 30 minut a wydawalo mi sie, że jadę wieczność!!! Umówiliśmy się w klubie na karnawalowej "dyskotece". R czekał przed wejściem, stał z rękoma w kieszeni wtulony w kołnierz kurtki. Już na sam jego widok moja cipa łajdaczka zaczęla się ślinic, poczulam.mrowienie w piersiach i na karku.... i ten "ucisk" w dołku. Przytulił mnie, ręką na szyji przyciagnął do pocalunku. Objęłam go w pasie i poczulam nad podbrzuszu, że też jest "zadowolony" ze spotkania... jeszcze bardziej zrobilam się mokra. Weszlismy do środka, lokal robił sie tloczny a my niewątpliwie odstawalismy od wiekowych standardóŵ bywalców... Ale co mi tam, nic sie nie liczy poza spotkaniem z R, poza tym bylam pewna, że nie zostaniemy tu do rana. R poprowadził mnie do stolika - loży, wlasciwie to bylo coś w rodzaju narożnika, obitego pikowana chyba granatowym materialem i okrągłego stolika w jego objęciach, na którym dumnie sterczala kartka z wypisanym flamastrem "Rezerwacja". Usiedliśmy blisko siebie.... tak blisko jak to możliwe, każdy dotyk, nawet przez materiał ubrań, sprawiał ze moje cialo plonęlo. Świat wokół przestał mieć znaczenie!!!
- Napijesz się czegoś? - zapytał Ŕ
- Może biale wino - odpowiedzialam, zupelnie nie przywiazujac do tego wagi.
- Lepiej coś mocniejszego... przyda Ci się - zasugerował R
- Dlaczego? - zapytalam ze wzbudzoną ciekawoscią.
- Będziesz rozluźniona, odważniejsza i latwiejsza. - odpowiedział spokojnie.
- Chcesz mnie upiić i wyruchać po pijaku? - zapytalam z rozbawieniem. - Wiesz, że nie bedę sie opierala i udawala pruderii - dodalam.
- Nie, ...chcę żebyś sie dobrze bawilą, chcę by bylo przyjemnie po mojemu - powiedzial nadal zupelnie spokojnie z typową dla siebie stanowczością.
- Dobrze.... to wódka z colą. - zmienilam wybor.
R wstał i ruszył do baru zlożyć zamówienie. Rozejrzalam sie po klubie, nie był specjalnie hmmm elegancki ale ordynarny też nię. Strefa "konsumpvyjna" znajdowala sie przy scianach, utopiona w półmroku a środek był parkietem tanecznym już nawet aktywnie wypelnionym bawiacymi siè ludźmi.. R wrócił po chwili a za nim młodziutki kelner z tacą...
Kubelek z wódką, szklanki cola i przekąski.... Wszystko fajnie, tylko nie moglam się już doczekać bliskośvi R. Jak tylko kelner sie zdematerializował utoneliśmy w pocalunku. Jego palce muskają mi szyje, plecy, druga dloń na kolanie a mokra już calkiem cipa zdaje sie wrzeszczeć "dlaczego wlożylaś spodnie a nie sukienke durna dzido". Tak wiem... styczeń zimno ale bym dala radę a tak bym chciala, zeby zanurzył we mnie choćby palcę, żeby zobaczył jak mokra i gorąca dla niego jestem... tam w klubie, w loży. ...
- Chodźmy zatańczyć - wyszeptał kradnąc język z moich ust.
Idziemy, R prowadzi mnie za rekę, tańczymy tak by nasze ciala miały kontakt. Z satysfakcja wyczuwam Jego erekcje i z premedytacja ocieram się o sterczącego w spidniach kutasa. Katem oka kradnę śl8zgajace sie po nas spojrzenia... ale mam to gdzieś. Tu mnie nikt nie zna a ja jestem napaloną jak kotka w ruii.
- Wyjdziemy.... obciągne Ci - powiedzialam kiedy mieliśmy wracać na miejsce.
- Jeszcze nie teraz - odparł R i pociagnąl mnie w stronę naszego stolika.
Kolejny drink, znowu się calujemy, drażnimy, czuje że moje majtki zaczymają przesiakać sokami mojej cipy.... Do naszej loży podchodzi mężczyzna z drinkiem, pewnie kolejny poszukiwacz wolnego miejsca...
- Cześć - mówi nieznajomu
- Hej - odpowiada R - To jest K przyjechał ze mną - tym razem zwraca się do mnie.
- Cześć - odpowiadam, zaskoczona, rozczarowana i hmmm wkurwiona.
K usiadł na skraju narożnika, postawił swoja szklankè na stoliku nieprzerwanie wpatrujac sie we mnie. Nie bylam zadowolona z tak naglego wkroczenia kogoś w naszą przestrzeń. Wszystko to co we mnie buzowali nagle zamarlo. Mokre majtki, ktore do tej pory podbijaly doznania teraz zaczęly mnie denerwować. Panowie rozmawiają, opowiadają skad sie znają... no super ale ja nie tego chce!!!
Idziemy z R na parkiet. Wreszcie grają coś spokojniejszego.... bedziemy mogli porozmawiać.
- Dlaczego go przywiozleś - pytam nie ukrywajac irytacji.
- Z jednej strony musialem ale też chcialem... by bylo po mojemu - odpowiedział ignorując mój nastrój.
- Dlaczego musialeś i co znaczy po Twojemu - dopytuje z naciskiem.
- Powody nie są istotne, ważny jest skutek - odpowiedział z uśmiechem.
- Jaki skutek... nie rozumiem. - pytam i oświadczam. Wszysyko mi wiruje.
- Teraz zatanczysz z K i upewnisz sie że Jego kutas sterczy na baczność - powiedział mi to prosto w twarz.
- Przecież to jakis Twój kolega, zna Ciebie, Twoją rodzinę - stwierdzam zmieszana.
-Czy to dla Ciebie zbyt dużo? - pyta świdrujac mnie spojrzeniem
- Nie... - odpowiadam, czujac jak to co zostalo uśpione budzi się na nowo rozlewajac sie rumieńcem po moim dekolcie.
- To do dzieła - mówiac to R wymierzył mi solidnego klapsa w tylek.
- Zatańczymy? - niewinnie nagabuje K
- Jasne ! - odpowiedział, wstajac od stolika z entuzjaznem.
Czuje podniecenie i alko szumiace w glowoe a mimo to jestem skrępowana. Normalnie to nic trudnego pobudzić faceta i lubie to robić w tańcu zupelnie przypadkowym tanecznym partnerom ale ta sytuacja, kontekst jaloś mnie onieśmielala. Jak zacząc? Jak daleko moge się posunąć !? Myśli rozpoczęly swoją gpnitwe.
- Na żywo wygladasz jeszcze lepiej - zagaił K
- Na żywo? - odpowiadam zaskoczona
- R pokazał mi kilka "fimów" - oznajmia K
No to teraz spalilam się niczym sywestrowa petarda. Filmy jakie posiadal R mialy tylko jedna tematykę. K wiec widział jak R mnie pieprzy lub jak robie mu loda... Widział mnie nago, slyszal jak błagam o chuja w pizde i orgazm, jak mówie, że jestem kurwą R gdy on chloszcze mój tylek!
Spojrzalam w kierunku stolika i R z piorunami w oczach... Malo bylo widać ale jestem pewna, że sie śmial. Osz Ty ! Przywarlam do K, wsunęlam nogę miedzy Jego nogi, moje krocze przylgnęlo do Jego uda. Rece K automatycznie powędrowały na moje pośladki... Nie patrzylam na Niego, poloźylam dloń na jego klacie i zaczelam maasować cipę o jego masywne udo. Brzuchem drażnilam okolice jego czlonka. Był twardy, stał na baczność... pewnie noe musialam się nawet starać. Piosenka sie skonczylą, ruszylam do stolika usiadlam przy R i...
- Jak... - "mogleś" chcialam zapytać
- Bo chcę - przerwał mi R - rozumiesz?
- Tak... - wyrazilam to co już bylo wiadomo i przywarlam do jego ust. R zlapał zebami platek mojego ucha gryzać boleśnie - jeknęłam! K usiadł juz przy nas a jego dloń bezczelnie bladzila po mojej nodze.... I znowu ta myśl o sukience
- Złap Go za chuja - wyszeptał spokojnym glosem R. - sięgnelam trochhę za sienie i trafilam na klamre psaka. Poprawilam nieco i już przez materiał spodni trzymalam kutasa K w dloni lekko i rytmicznie ściskajac.
- Czujesz go ? - padlo pytanie R
- Tak - powiedzialam patrząc mu w oczy.
- Zerżnie Cię tak jak mu na to pozwole... woes, dlaczego? - To już nie bylo zwykle pytanie tylko potwierdzenie dawmo zlożonej deklaracji
- Bo jestem Twoha kurwą i robie co każesz - potwierdzilam znajac konsekwencje.
- Dobra dziewczynka - uśmiechnal sie lagodnie R - A teraz wyvhodzimy !
CDN