Pierwsze spotkanie z suczką

4.9.2015 14:32 · 3 994 zhliadnutí Ropelover

Widywaliśmy się regularnie, ale nie rozmawialiśmy ze sobą - jak to obcy ludzie, którzy w porannym ferworze jadą w biegu komunikacją publiczną w różnych kierunkach. My widywaliśmy się codziennie. Ledwie przeprowadziłem się do Katowic, nie znałem tu nikogo poza kolegami i koleżankami z pracy. Mieszkanie wynająłem trochę na wyczucie na Piotrowicach, niedaleko jednej z pętli autobusowych. Codziennie, pięć dni w tygodniu, jeździłem tym samym kursem, tą samą linią, wsiadałem na pętli i zajmowałem zawsze to samo miejsce. Na kolejnym przystanku wsiadała ona. Zawsze schludnie ubrana, zawsze w szpilkach, krótkiej spódniczce i koszuli, która skrywała spore piersi. Włosy miała związane w warkocz, codziennie inaczej. Zawsze siadała naprzeciwko mnie i najpierw rzucała na mnie okiem (najczęściej czytałem poranne doniesienia na tablecie), a potem spuszczała wzrok. Potem gdy nie patrzyła, ja rzucałem okiem na nią. Gdy nasze spojrzenia się krzyżowały, ona zawsze spuszczała wzrok. I tak przez trzy miesiące codziennie. Ostatniego dnia w końcu usiadłem obok niej:-jesteś bardzo ładną kobietą

-ym... dziękuję Panu

-może dasz się gdzieś zaprosić? Od jutra nie będziemy się już spotykać w autobusie

-bardzo panu dziękuję za zaproszenie, to będzie dla mnie wielka radość

Odczułem, że jest zestresowana, ale jej składnia była trochę dziwna

-tutaj masz mój numer telefonu i adres mailowy, zadzwoń.

Podałem jej moją wizytówkę i wysiadłem - musiałem jednak dzisiaj dotrzeć do biura.

Zadzwoniła tego samego dnia, wieczorem, była zima, więc "wieczór" oznaczał 18... Siedziałem w fotelu i popijałem whisky.

-tak?

-dobry wieczór Panie.

-dobry wieczór

-mówi M.

-tak. To jak, dasz się zaprosić na kolację? - bez ceregieli przeszedłem do rzeczy

-to będzie dla mnie wielka radość, Panie

-kiedy masz czas?

-kiedy tylko Pan zechce

-to może dzisiaj? Przyjadę po ciebie

-dobrze, Panie

-dokąd mam przyjechać?

M. podała adres, było to niedaleko mnie. Umówiliśmy się za godzinę. Zadzwoniłem po taksówkę, zadzwoniłem do jednej z moich ulubionych katowickich restauracji i poprosiłem o ustronny stolik dla dwojga na dzisiejszy wieczór. Kelner obiecał wybrać coś odpowiedniego. Poszedłem szybko do łazienki, wziąłem szybki prysznic i się ogoliłem, delikatnie spryskałem perfumami i wskoczyłem w odpowiedni do sytuacji strój. Po 45 zadzwonił mój telefon - to taksówkarz czekał pod blokiem. Zabrałem płaszcz, kapelusz i wyszedłem. Podałem adres i w chwilę byliśmy pod jej blokiem. Powoli zaczynał padać śnieg...

Przyszła. Ubrana w krótką spódniczkę, białą koszulę i żakiet, włosy idealnie ułożone, delikatny makijaż, kozaczki na szpilce... Marzenie.

-dobry wieczór Panu

Uśmiechnąłem się lekko i skinąłem na taksówkarza, któremu adres restauracji podałem wcześniej. Po 15 minutach jazdy byliśmy w centrum Katowic. Zostawiłem taksówkarzowi stówę i wyszliśmy.

Kolacja przebiegła dziwnie, nie do końca rozumiałem, co się dzieje, choć zaczynałem łapać, że M. chce zostać moją suką. Mimo, że przeszliśmy na "ty", ona dalej mówiła do mnie "Panie" i nigdy nie patrzyła mi w oczy. Na pytania odpowiadała zdawkowo, delikatnie się uśmiechała gdy mówiłem coś zabawnego... W pewnym momencie popatrzyła na mnie i powiedziała:

-czy mogę Panu coś powiedzieć?

-oczywiście!

-chciałabym zostać Pana...

-tak?

-chciałabym Panu służyć...

Tematyka BDSM nie była mi obca, w czasie studiów miałem nawet jedną sukę i nieźle ją wytrenowałem.

-doskonale. Masz zdjąć majtki. W tej chwili.

Zaczęła odsuwać krzesło.

-tutaj. Chyba, że chcesz pokazać całej sali jak to robisz.

Popatrzyła na mnie z przerażeniem, ale ja wiedziałem, że mając takie plany nie ubrała rajstop tylko pończochy. Trochę nieporadnie przysunęła się do stołu i zaczęła ściągać majtki. Obserwowałem ją bardzo dokładnie, była cała czerwona na twarzy, cały czas patrzyła w stół i nie powiedziała ani słowa. Rozejrzałem się dokoła, żeby sprawdzić, gdzie jest kelner.

-dobrze, teraz połóż je na stole. Chcę je zobaczyć.

Wyciągnęła majtki na stół. Trzymała je zwinięte w dłoni.

-pokaż mi je. Rozłóż je na stole.

Niepewnym ruchem wypuściła majtki i rozłożyła je na stole. Cała się trzęsła. Szybkim ruchem zwinąłem je do kieszeni, z portfela wyjąłem pieniądze, które z naddatkiem wystarczyły na rachunek i rozkazałem wyjście. Przed restauracją czekały taksówki. Otwarłem jej drzwi, wsiadła. Ja usiadłem z drugiej strony, podałem kierowcy mój adres. Jechaliśmy w milczeniu. Zapłaciłem za taksówkę i zostawiłem napiwek. M. wysiadła, a ja zaraz za nią. Zaprosiłem ją do domu.

-napijesz się czegoś?

-nie, dziękuję, Panie.

Sobie nalałem szklaneczkę whisky, dla niej również. Podałem jej.

-posłuchaj - zacząłem poważnie usiadłszy w fotelu - skoro masz być moją suką, to jutro przeprowadzasz się do mnie. I ustalamy zasady. Po pierwsze: każdą bieliznę, którą zakładasz, konsultujesz ze mną. O majtkach możesz w zasadzie zapomnieć. Po drugie, twoje kolana się ze sobą nie spotykają. Po trzecie, jutro kupimy ci plug analny z którym będziesz chodzić zawsze i wyjmować go będziesz tylko do seksu i wypróżnień.

Podniosła rękę.

-ooo, to mi się podoba. Masz tak robić jak chcesz zabrać głos.

-dobrze, panie.

-co chciałaś powiedzieć?

-czy mogę panu coś zaprezentować?

Machnąłem ręką w geście, że tak. M. odwróciła się, podniosła spódniczkę i wypięła. W jej tyłeczku odbijał się diamencik butt-pluga.

-mmm... Resztę zasad ustalimy w najbliższym czasie, suko. A teraz rozbierz się i oprzyj o stół, połóż się na nim...

Domyślna suka została ubrana tylko w pończochy. Pomyślałem, że i to może być dobry pomysł... Ta noc była długa, ale pokazała mi, że suce naprawdę zależy. Była okrutnie rżnięta we wszystkie otwory, przyjęła mojego penisa w gardło bardzo, bardzo dokładnie, a gdy nadstawiłem jej moją dupę do wylizania zrobiła to wręcz koncertowo, jak żadna kobieta, ani żaden gej, którego rżnąłem do tej pory... Wiedziałem, że to będzie początek dobrej relacji...

(historia jest fikcją literacką)