Ogniem i mieczem

17.1.2011 12:10 · 1 804 zhlédnutí AmorPL

Skrzetuski jechał obok Podbipięty z zadowoloną miną. Konie szły spokojnie,
słonko świeciło na niebie, ptaki śpiewały.
Żyć, nie umierać. Podbipięta jednak jechał markotny. Wpatrywał się w ziemię z zatroskaną miną.
- A waść co taki markotny. - Spytał Skrzetuski
- Eee tam.
- No powiedz waść.
- A bo widzisz Waćpan.. Wiesz skąd wziął się mój herb Zerwikaptur?
- A skąd mnie to wiedzieć?
- Przodek mój Stowejko Podbipięta tym oto krzyżackim mieczem pod Grunwaldem trzy kaptury krzyżackie jednym cięciem ściął.
Król w uznaniu zasług nadał mu za ten czyn herb - Zerwikaptur. Tak i ja, żeby tradycje przodka dochować,
złożyłem śluby: żyć w czystości, puki tym samym mieczem trzech głów jednym cięciem nie zetnę.
- I nie ściąłeś waćpan trzech głów?
- Ech.. Dwie nie raz bywało. Ale trzech nigdy. Co słusznie wykpiwa pan Zagłoba. A krew się burzy!
- Krew się burzy?
- No w sensie, że kuśka stoi na baczność, jakąś białogłowę chciało by się na nią nabić, a tu śluby nie pozwalają.
- Powinieneś Waść konia bić. - Zaśmiał się Skrzetuski.
- Konia bić? Jak waćpan możesz w ogóle sugerować coś takiego? Powinienem pana za to na pojedynek wyzwać!! - zakrzyknął Podbipięta.
- E tam zaraz na pojedynek. Ja sam konia biję i się tego nie wstydzę.
- Konia waść bijesz? - Spytał zaskoczony Podbipięta.
- A tak. Biję. Bywa, że trzy razy dziennie. Patrz, waść, jakie mam od tego ręce umięśnione.
- A ja myślałem, że to od żołnierskiego rzemiosła te ręce.
- Od wojaczki też. Ale bicie konia zwiększa mięśnie, i całemu organizmowi siłę daje, dzięki czemu i walka w polu lepiej idzie.
Wtem skądś z boku dobiegło wołanie jakiejś białogłowy.
- Rycerze. Hej. Rycerze!
Oczom rycerzy ukazał się ciekawy widok. Kolaska jakowaś stała w wielkiej kałuży wody.
Powiedział byś - małego stawu.
Przy kolasce brakowało jednego koła, które urwane leżało w wodzie obok. W kolasce natomiast siedziały dwie białogłowy.
Jedna stara matrona, i obok niej młoda panna około 20 lat. Piękna, niczym obrazek. Blond włosy do pasa, jasna cera.
"Ciekawe, czy tam w kroku też ma takie jasne włoski" - Pomyśleli jednocześnie Skrzetuski i Podbipięta.
"Ciekawe czy ta stara taka jurna, jak ja" Pomyślał Zagłoba.
Stara przedstawiła siebie i towarzyszkę:
- Jam wdowa po kniaziu Kurcewiczu, a to moja przybrana córka Helena. Wypadek nam się zdarzył. Pomożecie zacni panowie
dwóm białogłowom w nieszczęściu?
Skrzetuski dokonał prezentacji, po czym zawołał do Podbipięty:
- Waść śluby składałeś, to poniesiesz starą.
- Ech. - Stęknął Podbipięta myśląc jednocześnie "Żeby nie te śluby, to i starej bym wsadził".
Skrzetuski podskoczył do kolaski, wziął młodą białogłowę na ręce. Prawa ręka pod plecami, lewa pod pośladkami tak,
że dłoń ułożyła się niby przypadkiem tuż w samym kroczu. Wyczuł tam gorąco niby ogień.
Kuśka mu momentalnie się wyprężyła na baczność. "Wsadził bym ci ja tak, że by ci te piękne cycki się wyprężyły"
pomyślał przy tym. Helena wyczuła biodrem prężący się miecz rycerza. "Ach jak bym chciała, żebyś mi go wsadził, aż by mi cycki
się wyprężyły" pomyślała przy tym. Postawił białogłowę na suchej ziemi.
- Przyjmij waćpanna moje służby. - Powiedział z pożądaniem w oczach.
- Nieszczęście by wam takie służby przyniosły. - Odparła Helena mając na myśli, że żadnym godmiszem dotychczas nie udało się
jej swojej błony dziewiczej przebić.
- Będzie, co Bóg da. - odparł rycerz.
Podbipięta widząc, jak Skrzetuski złapał Helenę, postanowił zrobić to samo, tylko ze starą. Ręka powędrowała pod pośladki i krocze.
Kobieta czując to przywarła do niego piersiami jak by bała się upadku. Nie poczuła jednak jego wzwiedzionej męskości,
bo zbroja przeszkadzała, powodując jednocześnie katusze u rycerza, bo wielka pyta ledwo się w niej na stojąco mieściła i czubkiem o metal ocierała.
W chwili, gdy stawiał białogłowę na ziemi, poczuł ogromne gorąco w kroczu od tego ocierania, w oczach mu się zrobiło ciemno, słabość jakaś
go ogarnęła, tak, że o mały włos by się przewrócił. Pierwszy raz przeżył coś takiego. Jednocześnie poczuł w kroku jakąś śliską wilgoć.
Wystraszyło go to jak nic innego. Stara kobieta dostrzegła, co się dzieje. Patrząc mu w oczy spytała szeptem:
- A cóż to się dzieje?
- Nie mam pojęcia. - Odparł Podbipięta.
- A to waść pierwszy raz? Spytała zaskoczona kobieta, bo przecież nie wiedziała o ślubach rycerza.
- Tak, waćpani. Nawet nie wiem, co to się stało.
- A mokro w pludrach waść poczułeś?
- Mokro i ślisko.
- Nie miałam pojęcia, że w tym wieku jeszcze tak działam na mężczyzn. - Powiedziała rozpromieniona ze szczęścia kobieta.
- Ale cóż to było?? - Spytał. Niestety nie doczekał się odpowiedzi, bo w tym czasie przyjechali synowie kniazini z kowalem.
Podbipięta wskoczył do wody, złapał kolaskę za dyszel, co wywołało u niego kolejną falę nieczystych myśli, podniósł go do góry,
dzięki czemu można było założyć koło, i karawana ruszyła do dworu Kurcewiczów.
Wieczorem był bal wydany na cześć gości. Na balu tańce, śmiechy, gorzałka. Atmosfera jakiegoś dziwnego napięcia w powietrzu rosła.
Co niektórzy dziwnie się na siebie patrzyli, a i ręce niby przypadkiem w tańcu błądziły, gdzie normalnie nie powinny.
Po folwarku służba na golasa biegała ze śmiechem i pożądaniem w oczach.
W końcu trzeba było iść spać. Podbipięta dostał izbę sypialną tuż obok głównego pomieszczenia. Gorzałka w głowie mu szumiała.
Zrzucił zbroję i koszulę spodnią. Położył się nago na łożu. Kuśka mu stała na baczność aż do bólu.
"Hmm". Pomyślał. "Konia bić? A czy to nie będzie złamanie ślubów? Ale przecież nikt się nie dowie". Obejrzał swój instrument w świetle świec.
Był wielki. Sztywny. Na czubku skóra. Złapał ją palcami, i w tym momencie poczuł niesamowity dreszcz. Zaczął poruszać odruchowo w górę i w dół.
Jakież to ciekawe, że nikt nas tego nie uczy, a odruchowo każdy wie, jak to robić. Poruszał tak powoli, ale z czasem zaczął przyspieszać.
Aż w pewnym momencie... To samo uczucie, co przy wozie, gdy przenosił starą. Ciemno w oczach, skurcze. A z czubka "malucha" wytrysnęła
biała ciecz. Dyszał przy tym jak buhaj. Po chwili, gdy się uspokoił, dotknął ciecz palcem. Była śliska. Powąchał. Dotknął językiem.
Zapach taki sobie. Ale smak? Spodobał mu się. Zebrał więcej cieczy na palce i oblizał. Po chwili poczuł, że strasznie chce mu się pić.
Założył koszulę nocną. Wyszedł do głównej izby, gdzie stały cebry z wodą. Jego oczom ukazał się dziwny widok. Na przeciwko pod drugimi drzwiami
zobaczył trzewch pachołków. Zaglądali na coś przez uchylone drzwi. Podszedł po cichu do nich i zajrzał. I tu kolejny widok. Na łożu leżał Skrzetuski.
Jego miecz prężył się na baczność. "Rycerz ode mnie mniejszy, a kuśkę ma prawie taką samą" przeszło mu przez myśl. Ale tylko przelotnie,
bo reszta widoku była o wiele ciekawsza. Nad Skrzetuskim klęczała pochylona Helena. Czubek jego kuśki niknął w jej ustach. Głowa poruszała się
miarowo w górę i w dół. "A to tak też można?" Zdziwił się Podbipięta. Jej białe pośladki sterczały w górę, a miedzy nimi...
"Wygląda, jak hamburger w McDonaldzie" pomyślał Podbipięta. Na ten widok jego pała znów się wyprężyła. Ale co tu robią te trzy pachołki??
Jak tak można podglądać?? Złapał swój krzyżącki miecz. Uniósł w górę. Zastanowił się chwilę, i... Miecz poleciał w dół. Trzy głowy posypały się
na podłogę. Trzy ciała rozpadły się na boki. Skrzetuski w tym momencie dopiero zdał sobie sprawę z tego, co się stało. Oto spełnił śluby.
Trzy głowy jednym cięciem. Śluby się wypełniły. Teraz wszystkie białogłowy świata stoją przed nimi otworem. A nawet OTWORAMI. Odrzucił miecz.
Rozgarnął ciała i przywarł twarzą do szpary w drzwiach. Tym razem Helena siedziała na Skrzetuskim, i podskakiwała jak na sprężynie. Cycki jej falowały.
Cały ten widok sprawił, ze w Podbipięcie na nowo zagotowała się krew. Uniósł koszulę do góry, złapał kutasa, i zaczął walić, jak przykazał
pan Skrzetuski. Widać mądry z niego rycerz. Nagle... Podbipięta poczuł na pośladku jakąś dłoń. Wystraszony opuścił koszulę.
Ale sparaliżowany nie poruszył się. Dłoń wsunęła się między nogi i zaczęła głaskać jądra od spodu. Usłyszał szept "A co to ja gorsza, bo stara?"
Była to kniazini. Obejrzał się. Klęczała przed nim w samej koszuli. Jego żądze były napięte do maksimum. Chciał się napatrzeć na to,
czego nie dane mu było wcześniej zobaczyć. Zerwał z niej koszulę. Ciało miała stare, ale piersi jeszcze jędrne. W kroczu nie było włosów.
Zajrzał zaciekawiony.
- No co. - Powiedziała szeptem - Zgoliłam włoski ostatni raz, kiedy się masturbowałam.
Nie zrozumiał tego słowa, ale co tam. Rzucił ją na kolana, klęknął za nią, przyłożył swój miecz do jej ognia i pchnął, aż krzyknęła na głos.
Krzyk usłyszała Helena. Wypadła z izby zapominając, że jest naga. Skrzetuski za nią. Zobaczyli, co się dzieje, i...

Dalej sami sobie wyobraźcie, jak Ogniem i Mieczem (tym w kroku) polska szlachta walczyła o przyszłość Rzeczpospolitej...